Dowody na istnienie miłości romantycznej pochodzą z badań obrazowania mózgu i endokrynologii, a także z teorii ewolucyjnej biologii człowieka. Głębokie struktury mózgu odpowiedzialne za nagrodę i motywację, zwłaszcza lewy obszar przegrody podskroniowej, odgrywają istotną rolę w układzie dopaminowym. Badania funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (FMRI) przeprowadzone przez zespół Helen Fisher z Uniwersytetu Indiana i jej współpracowników sugerują, że miłość romantyczna jest związana z szlakami dopaminowymi w systemie nagrody mózgu, co prowadzi do aktywacji obszarów bogatych w dopaminę - podobnie jak w przypadku aktywności mózgu u osób uzależnionych od opioidów i kokainy. W związku z tym pragnienie miłości można uznać za naturalną ekstazę!
Ale jakie związki możemy nazwać „hormonami miłości” i co się tak naprawdę dzieje, kiedy się zakochujemy? Zapraszamy do lektury, podczas której zgłębimy romantyczne i chemiczne zakątki naszego mózgu.
Najważniejsze jest pierwsze wrażenie albo… pierwszy zapach? Tak! A chodzi tutaj o feromony...
Feromony to substancje chemiczne widzialne przez zwierzęta, na przykład pszczoły czy ssaki, w tym ludzi. Substancje te mogą wywoływać określone reakcje u innych osobników danego gatunku, takie jak ostrzeganie przed niebezpieczeństwem czy gotowość samicy do podjęcia współżycia. Są również używane do oznaczenia terytorium lub siedliska, w których znajdują się jaja lub młode.
Ale jak jest z feromonami u ludzi? Sprawa jest dość skomplikowana, ciągle badana przez naukowców na całym świecie i budzi wiele kontrowersji. Sporą trudność w przeprowadzeniu eksperymentów skupionych na feromonach jest konieczność zachowania czystości, w tym bezwonności przez uczestników badań.
Podczas wyboru partnera ważne są jednak wszelkie aspekty wizualne, w tym zapach. To właśnie one są odpowiedzialne za pobudzenie podwzgórza – niewielką strukturę mózgu. Jeśli wykazujemy zainteresowanie partnerem to nasze szare komórki zaczynają intensywnie przesyłać między sobą sygnały. „Świecenie” mózgu można zaobserwować za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). A to co się dzieje dalej to już czysta biochemia…
Kiedy już nasz parter wpadnie nam w oko (lub nos), a nasze neurony zaczynają istny taniec, rozpoczyna się w podwzgórzu produkcja jednego z silniejszych narkotyków, jaki może wytworzyć ludzki organizm - Fenyloetyloaminę (PEA). Jest to neuroprzekaźnik, który jest odpowiedzialny za późniejszą lawinę reakcji chemicznych, które możemy podsumować jako zakochanie się. Wiele pochodnych PEA, powstających w ciągu reakcji w naszym organizmie ma właściwości psychodeliczne, stymulujące lub empatogenne. Najczęściej występują one wszystkie na raz: euforia, bezsenność, problemy z koncentracją, zaburzenia apetytu. Brzmi jak książkowe zakochanie, a to nic innego jak oddziaływanie tej substancji na nasz organizm. Te objawy są często porównywane do tych, które odczuwają narkomani, głównie po spożyciu pewnego narkotyku o zbliżonej budowie chemicznej do PEA.
Zwiększone stężenie PEA w mózgu kieruje nas do kolejnego neuroprzekaźnika – noradrenaliny. To właśnie ona jest odpowiedzialna za przyspieszone bicie serca, a co za tym idzie zwiększone ciśnienie krwi i pojawienie się charakterystycznego rumieńca na twarzy. Od noradrenaliny już tylko jeden krok do adrenaliny.
Co wspólnego ma hormon stresu związanego z miłością?
Głównym efektem podwyższonego stężenia adrenaliny w naszym romanizmie w obliczu zakochania jest zwiększona potliwość, zmniejszenie uczucia głodu czy rozszerzenie źrenic na widok ukochanej osoby. Za adrenaliną nadchodzi dopamina i serotonina. Dopamina uwalnia się nie tylko podczas zakochania, ale również podczas innych czynności sprawiających ekscytację czy radość. To ona jest odpowiedzialna za uczucie przyjemności, radości, ale również za popęd i wzmożone skupienie na partnerze. Kiedy stężenie dopaminy rośnie, spada stężenie serotoniny, która jest odpowiedzialna za rozkojarzenie, problemy ze snem i koncentracją.
Po pewnym czasie, różnym dla każdego organizmu, następuje powrót organizmu do stanu przed zakochaniem. Poziomy hormonów wracają do norm. Ale jak to się dzieje, że stara miłość nie rdzewieje? Podczas etapu zakochania organizm wytwarza oksytocynę i wazopresynę.
Oksytocyna ma większy wpływ na organizm kobiety, natomiast wazopresyna jest wytwarzana w większej ilości przez organizmy mężczyzny. Jest to bezpośrednio powiązane z testosteronem. Są to hormony o podobnej budowie, lecz mają odmienne działanie. Oksytocyna wykazuje działanie przeciwbólowe i obniża ciśnienie krwi, natomiast drugi związek działa podobnie jak adrenalina. To właśnie dzięki nim nasze organizmy są zdolne do budowania głębszej więzi z partnerem.
Warto jednak wspomnieć o podwójnym obliczu dopaminy. Ponieważ uczucie miłości jest porównywalne do zażywania narkotyków, po złamaniu serca może wystąpić syndrom odstawienia. Jest on niczym innym niż zwiększonym pragnieniem danej osoby, uczuciem tęsknoty i cierpienia. Skutki uboczne zwiększonego stężenia tego hormonu, które podczas etapu zakochania były subiektywnie nawet przyjemne, podczas odrzucenia mogą sprawiać wręcz fizyczny ból dla organizmu. Warto wtedy pamiętać, że to jednak tylko chemia, stężenie tego hormonu z czasem spadnie i organizm powoli wróci do stanu sprzed zakochania...
Podsumowując miłość to sama chemia i kocioł pełen hormonów 😊 Można z tego wysnuć przepis wręcz na idealną randkę: umycie się i użycie perfum może przyczynić się do produkcji PEA przez mózg partnera, a dodając do tego czekoladki, które mogą naturalnie zwiększyć poziom dopaminy w organizmie to do zakochania zostaje już tylko jeden krok...
Tekst: Agnieszka Kicińska
Redakcja: Agnieszka Kicińska i Maciej Gdala
Zdjęcia: Agnieszka Kicińska